gorący strumień prysznica przyjemnie parzy ciało, zmywa niemalże całą złość. po wyjściu spod niego skóra jest lekko zaczerwieniona, sprawia wrażenie nowej, odrodzonej, a ja zaczynam w końcu trzeźwo patrzeć na sytuację i dostrzegam te małe drgania powietrza.
akt / drgnięcie I
wkurwiają mnie ludzie, nieziemsko.
mam ochotę ich pozabijać. rozwalić coś.
wyżyć się. zadać ból, komuś, czemuś, sobie.
wiem do kogo zadzwonić, nawet mój telefon to wie.
akt / drgnięcie II
dwa słowa i nagle, nie bardzo wiedząc jak i dlaczego, uśmiecham się.
akt / drgnięcie III
co się ze mną dzieje?
akt / drgnięcie IV i tym samym ostatni(e)
zostań, proszę, proszę, proszę.
nie pytam co dalej, po co pytać, skoro skóra nadal lekko piecze od wrzącej wody, a ja mam wrażenie, że najzwyczajniej w świecie to już nie kwestia temperatury branego prysznica, tylko ilości szczęścia, które jest we mnie i ciepła, które otrzymuję.
lubię to, co widzę w jego oczach, gdy na mnie patrzy.
lubię to, jak moje imię brzmi bezpiecznie w jego ustach.
lubię fakt, że uśmiechnie się, gdy to przeczyta.
lubię go, cholernie, no ej, czego się spodziewaliście.
piątek, 28 lutego 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
archiwum.
-
►
2017
(19)
- ► października (1)
-
►
2016
(14)
- ► października (1)
-
►
2015
(51)
- ► października (2)
-
►
2013
(82)
- ► października (4)
-
►
2012
(40)
- ► października (4)
-
►
2011
(85)
- ► października (3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz