wtorek, 13 czerwca 2017

no title pt. LXXXVII

jest noc, więc znowu staram się zebrać jakoś do kupy, bo znowu odpuściłam.
znowu coś boli i nie umiem określić co.
plecy, ścięgna, głowa, oddech.
chyba.


wolałam chyba
ćpać i nie widzieć
pić i nie musieć
spać i nie pamiętać
uciekać i nie wiedzieć


wybrałam inaczej.
z jakiegoś cholernego powodu, którego nie rozumiem, wybrałam się w drugą stronę.
może to ten dzień po prostu.
ten, kiedy czuję trochę więcej sił, mimo przeziębienia i noża na gardle.
wolałabym nie być przeziębiona.

do noża da się przyzwyczaić.
o nożu da się zapomnieć.
nóż przypomina mi, że muszę.
że inaczej się nie da.

archiwum.