poniedziałek, 23 kwietnia 2012

no title pt. XXXIX

pustka.
dzisiaj chyba istnieją już tylko słowa-klucze, a to przykład jednego z nich.

oprócz tego pojawiają się jeszcze:
nietrwałość.
uczucia. (to akurat takie banalne, ale jednocześnie bardzo ważne)
samotność.
szczęście.
zawiedzenie.

nie potrafię skoncentrować myśli, wszystko wali się na raz na głowę i można odnieść wrażenie, że świat rzuca problemy pod nogi w formie ściśle skoncentrowanych pakietów, które wyglądają niepozornie, ale po rozpakowaniu przesłaniają całe niebo.

wtedy już jest za późno na jakiekolwiek rozsądne kroki, wtedy pozostaje już tylko wybierać komu zada się ból, a komu da szczęście.
ważne jest jedno: swoich wyborów nie można żałować. nie można pozwalać na pojawienie się jakichkolwiek wątpliwości. nie można wątpić, trzeba wierzyć w słuszność tego, co się robi.

nie wiem, co odnalazłam wczorajszej nocy, ale mam pewność, że jest cenne i nie mogę tego wypuścić z rąk i jeszcze parę słów-kluczy na zakończenie:
zjazd.
osiemset.
wszystko.
obietnice.
koniec.

ale warto pamiętać, że coś się kończy, coś się zaczyna.
u mnie chyba właśnie się zaczęło.

wtorek, 17 kwietnia 2012

no title pt. XXXVIII

miałam być szczęśliwa, a zaczęłam szukać problemów, od nowa.
okazało się ich być całkiem sporo, więc z powodzeniem niszczę się dalej.

mimo że komuś zależy, że ktoś o mnie dba.
nie umiem zrezygnować z destrukcyjnych zachowań.

nie wiem już, po co to wszystko, nie wiem dlaczego.
to już nawet nie jest tak, że źle się czuję.
po prostu jest mi smutno, bardzo smutno, a być nie powinno.
gdy pojawia się smutek, nic nie jest ważne.
wszystko się zlewa w jedną szarość, mimo tego, że słońce zachodzi pomarańczem, chmury płyną różem, a włosy pachną wiatrem.

najbardziej absurdalna rzecz, jaka chyba mogła się zdarzyć w moim życiu.
jestem szczęśliwa, a temu szczęściu towarzyszy smutek znikąd, jakby przyzwyczaił się do pomieszkiwania w mojej głowie.

nie mogę podejmować decyzji, trwanie w półstanie jest bezpieczne, a właśnie teraz tego potrzebuję.
bezpieczeństwa.
konkretniej to pasów bezpieczeństwa, które uchronią mnie przed ogromnymi ranami powypadkowymi po każdym zderzeniu z życiem.

jedynym oparciem, jakie w tej chwili mam to oparcie krzesła.

archiwum.