środa, 28 marca 2012

no title pt. XXXVII

tańczę z diabłem, z ogniem, z pożądaniem.
lubię tę zabawę, jakbym znów miała piętnaście lat.
lawirowanie pomiędzy uczuciami, unikanie ich jak ognia, kolejne gry, zabawy.

tak, tak miało to wyglądać.
a wygląda tak, że nad niczym nie panuję, że tętno mi wariuje, że czekam na każdą wiadomość z dziwnym napięciem w okolicach brzucha.

rzygam tęczą, sama się sobie dziwię, miejscami nawet się tego brzydzę.

ale kogo to obchodzi, gdy pierwszy raz od półtora roku jestem szczęśliwa?
ot, taki oksymoron:


szczęśliwa dolcze.

czwartek, 15 marca 2012

i wish i had an ocean.

o proszę, a jednak potrafię być pozytywna.
powtarzam ten sam schemat, którego się zawsze boję, a ostatecznie i tak go używam, czyli ciąg nauki, pracy, kontaktu z ludźmi i chodzenia wszędzie na piechotę. zapewne skończy się, jak zwykle, gwałtownym obniżeniem nastroju, ale na razie o tym nie myślę.

jest lekko, spokojnie, niemalże szczęśliwie.
bez narkotyków, o dziwo.

jadę do krakowa w przyszły weekend, będę szukać inspiracji do pisania i zgubionych emocji.
jak zwykle nie potrafię pisać, mając dobry humor, nie lubię tej zależności.
idę po kawę; kawa inspiruje.

wtorek, 6 marca 2012

no title pt. XXXVI

znowu to samo, znowu planowanie zemsty dodaje mi sił i energii.
nawet więcej niż sama realizacja.
odnajduję się w rzeczywistości, zaczynam stanowić jej integralną część.
to chyba dobrze, to tak, jakbym odnajdywała samą siebie,
w końcu.

archiwum.