piątek, 29 kwietnia 2011

we rely on.

wypierdalaj z mojego życia kurwaaaaaaa.
nie chcę być o ciebie zazdrosna, wypierdalaj. wypierdalaj, wypierdalaj!
nie chcę więcej płakać, ma więcej nie boleć.
kompletnie nie wiem, co czuję, czy to ty, a może to już on, może to jest inne życie i muszę się odciąć, może umysłem, może nożem pod twoim oknem, ale muszę.
a jeżeli jest on, o ile jest, bo chyba go nie ma, bo to nie to, nie tak, ale jednak. jeśli. jest. to co?
to ja zapomnę, ale będę pamiętać, palić pamiątki, zdjęcia i nienawidzić, i kochać, i szaleć, doprowadzać się do obłędu, stać na parapecie i patrzeć w dół, mimo że się cholernie boję takich wysokości, a potem się przytulać, a potem wariować jeszcze bardziej i patrzeć w dół, na wodę pod mostem, trzymając jego rękę?
a na koniec myśleć za dużo o tobie, gadając z nim, tkwiąc w tym uczuciu, gdy jeszcze nie kochasz, ale już nie potrafisz bez kogoś normalnie funkcjonować, aby chwilę później tkwić w uczuciu, gdy już nie kochasz, ale jeszcze nie potrafisz bez kogoś normalnie funkcjonować.
zabijać się tysiące razy na minutę, zdzierać skórę z ud, do krwi, dzwonić do niego, żeby upewnić się, że jeszcze jestem, że jeszcze nie umarłam, dzwonić do ciebie i umierać po raz kolejny.


czasami mam motyle w brzuchu.


piszę już tylko dla ciebie.

i tak wypierdalaj, kurwa.

niedziela, 24 kwietnia 2011

rain came.

bardzo pana lubię panie r.
pomaga mi pan żyć.

sobota, 23 kwietnia 2011

rock and roll can never die.

miło było państwa poznać.
znikam sobie.

nie odnajdziemy się nigdy.
ponoć martwi widzą więcej.

she wants to be sure.

wracamy.
wracamy do niezależności.
do led zeppelin.
do przeciągłych spojrzeń i przygryzania dolnej wargi.
do odchudzania.

nie pozwolę niszczyć się od zewnątrz, zrobię to sama.

louise wyszła zza szafy, korzystając z przedświątecznego bałaganu.
wzięła mnie za rękę, przebrzydła sucz.
chciałabym być taka, jak ona.


edit.
nawiasem mówiąc, to od dziewięciu godzin i czterdziestu jeden minut jestem pełnoletnia.
co za ulga: palić legalnie papierosy.

czwartek, 21 kwietnia 2011

and once you're gone.

mógłbyś przynajmniej nie kupować jej moich ulubionych kwiatów.

proszę Cię, nie teraz, jeszcze nie teraz, gdy ledwo udało mi się ogarnąć swoje życie.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

hey hey my my.

neil young nie może już być bardziej melancholijny niż jest od wczoraj.



and once you're gone

you can never come back
when you're out of the blue
and into the black

[link]

niedziela, 17 kwietnia 2011

blue veins.

krew ścieka po ścianach.

poeta jako jednostka wybrana

świeża krew po ścianach ścieka
krew świeża po ścianach ścieka powoli
krew świeża po ścianach jasnych ścieka powoli



niczyja krew świeża po ścianach jasnych ścieka powoli.
rozstanie.
jestem niczyja.
kurewsko niczyja.
niczyja krew.
niezależna.
nie-



rozumiem.


punktem wyjścia dygresji jest uwaga poety na temat bohatera.

funkcje: ukazanie dystansu wobec bohatera.

czwartek, 14 kwietnia 2011

on my own.

pijani jesteśmy wolni, reszta to iluzja.

czwartek, 7 kwietnia 2011

'coz they don't have any feelings.

obojętność i szczęście.

czyżby to naprawdę było tak toksyczne, że dzisiaj na myśl o tym oddycham z ulgą i lecę się spotkać z kolegą?
nie wariuję, od trzech dni po prostu jestem szczęśliwa.
i odkrywam, że pomimo roku izolacji, jaką stworzył mi t., nadal mam przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć.
pokrzepiające.

edit.
zapisuję wszystko to, co boję się powiedzieć na głos.

archiwum.