wtorek, 31 grudnia 2013

and she needs you.

wyszłam na prostą, to był dobry rok, a w zasadzie dobre było parę ostatnich miesięcy.
czuję się jednak zmęczona i cholernie potrzebuję paru wolnych dni, takich tylko dla siebie, bo czuję, że coś mi ucieknie, jeśli nie przemyślę paru spraw.
powietrze drży w jakiś nieokreślony sposób, którego dzisiaj za nic nie umiem zinterpretować.
za dużo rzeczy mam dzisiaj do zrobienia, nie lubię tego.
ciężko się oddycha, wnętrze mieszkania jest zbyt ciężkie, zbyt przepełnione wszystkimi emocjami i nie wiem czy sobie z tym poradzę, a coś mi mówi, że na Ciebie jednak dzisiaj nie do końca mogę liczyć.

wtorek, 24 grudnia 2013

see the wind, feel the sky.

kiedy w życiu panuje spokój, święta wydają się być o wiele bardziej niezwykłe niż zazwyczaj.
piękniejsze, bardziej spokojne i wyjątkowe. tak naprawdę, to w końcu są takie, jakie być powinny. nie mam nic do ukrycia przed światem, wszystko się układa dokładnie tak, jak tego pragnę.
nie, inaczej: okazało się, że pragnę zupełnie nie tego, co trzeba i potrzebowałam kogoś, kto mógłby mi to pokazać i uświadomić.
znalazłam taką osobę i
jestem zakochana,
jestem szczęśliwa,
jestem dokładnie tam, gdzie być powinnam,
jestem bardziej sobą, niż kiedykolwiek wcześniej.

to nie jest koniec tej historii, bardzo bym tego nie chciała.
zostanę tu, to pewne. nadal będę przeżywać swoje wyimaginowane dramaty, ale zamknęłam definitywnie pewien etap.
wydaje mi się, że
w końcu dorosłam, przestałam być dzieckiem, nastolatką goniącą za dziwnymi ideałami, wynikającymi z potrzeby bycia zawsze po tej przeciwnej stronie społeczeństwa.
nie zmieniłam się, nigdy się nie zmienię, ale zaczęłam dążyć do właściwych celów i teraz spokojnie czerpię z nich korzyści. korzyści i szczęście. a przecież o to zawsze mi chodziło.

czwartek, 12 grudnia 2013

you're gonna be the one that saves me.

kompromis w kwestii mojego trybu życia jest skomplikowany, ale możliwy.
wczoraj byłam pierwszy dzień w pracy, takiej totalnie mojej; czułam, że to jest właśnie to, co chcę robić przez resztę studiów, dopóki nie zacznę pracować w swoim zawodzie. jest męcząco, ale mam z tego dobre pieniądze i daje mi to wiele satysfakcji. intensywnie wypełniony grafik pozwala mi na zmuszenie się do zapieprzania i nie daje czasu na rozleniwienie się i bezsensowne siedzenie przed komputerem.
najlepsze jest jednak to, że w tym wszystkim nadal jestem ja, nie gubię jednak siebie i wszystko się tak przecudownie układa.
dzięki Tobie, ale ciii.

środa, 11 grudnia 2013

broken strings.

chyba muszę jednak stracić siebie w tym wszystkim, bo inaczej się nie da.
czas dorosnąć i zostawić swoje naiwne, dziecięce marzenia gdzieś po drodze.
tak bardzo nie chcę tego robić, ale ponoć muszę.
Ty tak twierdzisz, a ja sama nie dowierzam w to, że zależy mi do tego stopnia, że to robię.
nie do końca wierzę w to, że masz rację.

czwartek, 5 grudnia 2013

half broken.

wyjedźmy gdzieś teraz, zaraz.
na islandię, tak bardzo chcę na islandię.
szkoda, że nie jesteś w stanie olać dla mnie wszystkiego.

archiwum.