piątek, 27 marca 2015

anthem.

jeszcze mamy o czym krzyczeć.
krzyki brzmią jak rewolucja na szczycie, nieustająca walka pomiędzy cesarzem i królem z codziennymi zamachami stanu. co wieczór powstały w wyniku zbiegowiska tłum kłótni się rozchodzi się w swoje ciemne zakamarki, zwija swoje sztandary, a władza nadal tkwi na swoich miejscach.
zza rogu historii słychać fanfary; kiedyś na pewno wrócimy tu znów.

jeszcze mamy rewolwery.
przemyślmy tę noc, wykorzystajmy ją w każdej płaszczyźnie, otwierając drzwi nieznajomym i udając, że lekko mówi się z bronią przyłożoną do skroni i ust. opuszczając wszystkie tarcze, liczymy tylko na to, że nic nie czai się za zakrętem. oglądając porzucone na poboczach transparenty dzwonimy tylko z rozkazem sprzątnięcia pozostawionego syfu, wzdychamy cicho po wykonaniu każdej czynności mającej na celu przywrócenie dotychczasowego, złudnego porządku świata. 
zza rogu historii słychać fanfary; kiedyś na pewno wrócimy tu znów.

niedziela, 22 marca 2015

not at all.

czy to już po wszystkim?
dlaczego tak wcześnie?
dlaczego, do kurwy, tak wcześnie?
dlaczego nie chcę iść dalej?

piątek, 20 marca 2015

this war we've achived.

nadałam tej walce wyjątkową symbolikę, dźwięcznie uderza ona w znaki życia, burzy ścianę niedopowiedzeń, którą na co dzień się otaczam. uciekłabym, ale nie mam dokąd. psychotropy to za mało, narkotyki to za dużo. brzmi jak konflikt tragiczny, nie mam gdzie uciekać stąd.

czwartek, 5 marca 2015

it's like the first time.

granie w karty, by odciągnąć myśli od moich paranoi było strzałem w dziesiątkę.
składasz się z samych takich strzałów.

archiwum.