myślałam, że już wyrosłam z robienia rzeczy przepełnionych melancholią i sentymentem, ale najwyraźniej nie potrafię sobie odmówić siedzenia w środku nocy w parku i wgapiania się w niebo prześwitujące między gałęziami drzew. kolejna chwila tylko i wyłącznie dla mnie.
przychodziło do mnie parę osób, prawdziwych i nie, przewinęło się parę urojeń, parę gonitw myśli, jedna mała paranoja. wszystko to okraszone pięknym spokojem, świat dookoła wydawał się być przytłumiony. potrzebowałam tych paru godzin, w trakcie których kompletnie przemarzłam i myślałam o wiele więcej niż powinnam, zwłaszcza o sprawach i osobach, które nie powinny w ogóle zaprzątać mojej głowy. znowu jestem szczęśliwa, dziwnie tak.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
archiwum.
-
►
2017
(19)
- ► października (1)
-
►
2016
(14)
- ► października (1)
-
►
2015
(51)
- ► października (2)
-
►
2013
(82)
- ► października (4)
-
►
2012
(40)
- ► października (4)
-
►
2011
(85)
- ► października (3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz