piątek, 1 lutego 2013

and it really makes me wonder.

zebrało mi się na wspomnienia i analizy życia o piątej nad ranem.
nie wiem, co jest nie tak ostatnio, sypiam po 10-15h albo w ogóle.
im gorzej się czuję tym, paradoksalnie, mniej śpię.
próbuję to wszystko spisać w historię, która miałaby jakiś początek i koniec, ale co chwilę muszę przerywać, bo zalewam się łzami.
nagle okazuje się, że okres największej depresji w moim życiu był jego najszczęśliwszym etapem, a teraz, gdy tak naprawdę zostałam z niczym - mam to głęboko w dupie, często się nawet z tego śmieję.
jestem wrakiem człowieka.
nawet jeżeli z tego wyjdę, będę mieć skazę do końca życia.
nie będę w stanie stworzyć stabilnego związku z normalnym człowiekiem, bo już zawsze będę mieć ze sobą ten beznadziejny bagaż doświadczeń narkomanki.

smutki dzisiejszej nocy znikną razem z poranną kawą i papierosem, jestem tego pewna.
skończy się noc, a ja znowu zacznę udawać, że żyję.
cudownie.

to się nigdy, nigdy, nigdy nie skończy.
to historia ze szczęśliwymi epizodami, bez szczęśliwego zakończenia.
masz rację, bartek. bardzo potrzebowałam czułości, nadal jej potrzebuję, ale to nie zmienia tego, jak bardzo żałosne jest moje życie na skraju społeczeństwa, bo nigdy tak naprawdę do niego nie wkroczę.
będę chować się za kurtyną kłamstw. już zawsze. tak sobie wykombinowałam, tak kończą się pragnienia o byciu kimś wyjątkowym, o byciu kimś potrzebnym. za wiele pragnęłam, zbyt wiele możliwości miałam, za dużo mi się udawało, teraz tym rzygam.
dajcie mi to wszystko jakoś naprawić, błagam. potrzebuję świeżego startu, a już na to za późno, o wiele za późno.
kurwa, kurwa, kurwa mać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

archiwum.