odbieram to jako esencję wszechświata, mały wielki wybuch, drastyczne przemeblowanie i przerzucenie środka ciężkości w zupełnie inny punkt. wychylam się poza pewien schemat i raczej w tym stanie pozostanę, bo czuję się w nim pewnie. zdawało mi się, że gdzieś przed oczami mignęła mi twarz louise, wyraźniejsza niż kiedykolwiek, z tym lekko drwiącym uśmiechem. zapomniałam jej zawołać, poprosić, żeby wpadła jeszcze na chwilę, bo chcę zrealizować nasz dawny plan.
chyba znowu ją widzę kątem oka, jak miło, tak przecież zaczynają się najkrwawsze rewolucje.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń