poniedziałek, 30 sierpnia 2010

pasażer.

gdzieś zgubiłam samotność i niezależność.
zgubiłam je na rzecz dotyku czyichś rąk na moich biodrach.


gubimy się z autobusach, w gwiazdach, w śmianiu się z gwiazd, w cieple dotykających się palców i pociągowych przedsionkach koło ubikacji na trasie katowice-opole.
(samotny pasażer to ja)

tak, zdecydowanie jesteśmy zagubieni.

będzie o gubieniu się w czarno-czerwonej rzeczywistości, która tak naprawdę świeci zielenią.
brakuje nam pokory, Bóg się śmieje i rzuca nas z miejsca na miejsce, a my nie mamy korzeni.
mieliśmy, ale gdzieś się zgubiły.
a zresztą, po co nam one? korzenie trzymają w miejscu, a my chcemy biec, uciekać przed wiatrem i gubić się, gubić się w nieznanym świecie.
tym takim złym i niedobrym, który zmieniamy na piękny za sprawą jednego spojrzenia.
zło się gubi, my też się gubimy, ale w drugą stronę, byleby dalej.
nie boimy się dnia ani nocy, boimy się tylko otworzyć oczy, ale spokojnie, ten lęk gdzieś się zgubi.

jak wszystko, co ma-
my.

my - zagubieni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

archiwum.