środa, 4 sierpnia 2010

ballada o myślach, które nie milkną.

louise się nie wychyla, ale czuję jej wpływ.

czuję go w obsesyjnym liczeniu każdej zjedzonej kalorii, w radości z każdego zrzuconego grama, w moim pseudozdrowym odchudzaniu.
louise się cieszy, czuję to.

bardzo się cieszy, suka.

kupiłam brulion.
b5, w kratkę, ciemnoszary z połyskującymi czernią ornamentami.
taki typowo mój, ale tak mi się zachciało tej zieleni, tak bardzo bardzo.
zieleń kojarzy mi się z naszymi pierwszymi pocałunkami w trawie, z naszymi spotkaniami.
spokój i ręce przenikają się nawzajem.


a w nocy?
dwa ciała, dwie dusze, ale złączone w jedność.
oddalone od siebie o dwieście kilometrów, wpatrujące się w ten sam punkt na niebie.

przez mgnienie oka widziałam odbicie twojej twarzy w księżycu.
gwiazdy lśniły jaśniej, Bóg na nas spojrzał.



myślę o wprowadzeniu tu zielonego akcentu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

archiwum.