zawsze była noc. magiczna, spokojna, nieunikniona.
bardzo pierwotna. jest jakiś romantyczny zapach w tej pierwotności, jakaś uległość, z którą każdy musi się liczyć.
w nocy można oddychać. noc poddusza tylko tyle, na ile to potrzebne, by nabierać ekscytacji z każdego kolejnego wyciągnięcia potwietrza.
chyba pojadę w góry na weekend. potrzebuję patrzeć na deszczowe wierchołki drzew, wypłowiałe jesienią łąki i zamglone niebo.
to chyba jest ten plan.
tylko nie bardzo wiem co dalej.
(może mogłabym czegoś spróbować, ale zbyt bardzo się boję).
Podobno nie żyjesz od 2015, panno Dolcze.
OdpowiedzUsuńostatnio jak sprawdzałam, to było ok.
OdpowiedzUsuń