kurwa, serio potrzebuję się zebrać do kupy.
serio, nie mogę inspirować się serialami.
serio, nie mogę czuć obrzydzenia do zwykłych, codziennych czynności.
moje życie to kompletny bałagan.
bałagan, który koniec końców niesamowicie uwielbiam i który sprawia, że czuję się dobrze.
nie umiem pogodzić moich marzeń o stabilności z życiem, które prowadzę teraz i które tak bardzo kocham.
chyba trzeba w końcu pomyśleć nad jakimś rozwiązaniem.
i nie przepieprzać kilku stówek na ładną, ale niewygodną bieliznę.
dobra, zjem tę pierdoloną sałatkę i poćwiczę na sprzęcie, który po pijaku kupiłam na raty.
może nawet nie będę bezczelnie opierdalać się w pracy, tylko
zacznijmy od drinka.
bez sensu się od początku zamęczać, nie?
(jakoś dożyjemy śmierci,
jakoś doczekamy śmierci.)
piątek, 2 września 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
archiwum.
-
►
2017
(19)
- ► października (1)
-
▼
2016
(14)
- ► października (1)
-
►
2015
(51)
- ► października (2)
-
►
2014
(79)
- ► października (8)
-
►
2013
(82)
- ► października (4)
-
►
2012
(40)
- ► października (4)
-
►
2011
(85)
- ► października (3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz