sobota, 4 kwietnia 2015

live recording.

obudziłam się w nocy, szukając Twojej ręki.
uchyliłam oczy, szukając Twojego  nosa wystającego spod kołdry.
wyciągnęłam powietrze, szukając Twojego zapachu.
nic z tego nie zostało znalezione.
odszukałam natomiast myśl, tylko jedną, ale pełną, wyrazistą i jasną. jej kontury rozmyły się za oknem, stopiły się ze wstającym dniem. brzask i myśl połączyły na moment swoje jakże kompletnie odmienne moce i natury, by podejść do łóżka i delikatnie głaszcząc mnie po głowie, przypomnieć, że to tak naprawdę trwa tylko chwilę. chwilę spałam, chwilę zajmie zrobienie pisanek, chwilę zajmie śniadanie wielkanocne i obiad w poniedziałek. to wszystko zajmuje parę chwil, cienkich jak paragony, zadrukowanych blednącym tuszem. zapomnimy o tych chwilach, niektóre wsadzimy do lodówki, by tusz za szybko nie wyblakł, a potem, wrócę do domu, nareszcie po tych paru chwilach, znowu będę w domu, gdzie przecież mieszkamy w trójkę.
ja.
Ty.
wieczność.

wieczność porzuciła dla nas swą najczystszą formę, uformowała przedziwny stop z miłością, zaufaniem, czasami nienawiścią, a nawet bezgranicznym przywiązaniem. wieczność zeszła ze swego piedestału nietykalnego ideału, by zamieszkać z nami dając nam siłę, by zawsze wracać tam, gdzie czujemy się bezpiecznie. doskonale wiemy, że jest tylko jedno takie miejsce.

przebudziłam się i włączyłam komputer tylko po to, by coś napisać.
chyba jestem z siebie bardzo dumna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

archiwum.