poniedziałek, 20 maja 2013

never thought i could ever feel this way.

okay, więc to jest tak:
jest takie uczucie, które gromadzi w sobie wszystko, co dobre na raz, tj. miłość, przyjaźń, przywiązanie, pożądanie, bezpieczeństwo, spokój, siłę, radość, szczęście, uwielbienie, śmiech.
zakochanie? gdyby tak było, to już dawno bym o tym wiedziała, tak więc nie, nie zakochanie.
więc co? umiem to tylko określić mianem jakiegoś wyszukanego typu relacji międzyludzkiej.
bo co innego może oznaczać, fakt, że kocham kogoś, pragnę i jednocześnie nie chcę być z tą osobą w związku?
poplątane to wszystko.

kolejna sprawa:
muszę się otwarcie przyznać przed samą sobą, że ostatnie tygodnie do udanych nie należą, a wręcz były skumulowaniem wszystkiego, co było chujowe w przeszłości. pozytywne jest jednak to, że w końcu się przełamałam i powiedziałam osobie z akapitu powyżej, że jednak nie daję sobie rady. czasami potrzebuję tylko tego, przyznania się do kompletnej bezradności, aby spokojnie móc znowu ruszyć do przodu z życiem. szkoda tylko, że bardzo wstydzę się swojej niemocy i muszę rozwalić sporą część dotychczasowych osiągnięć, aby w końcu się przekonać, że jednak nie można sobie ze wszystkim radzić samemu.

na zakończenie pragnę jeszcze dodać, że czekolada, papierosy i wino są zawsze dobrym rozwiązaniem.

1 komentarz:

  1. Znam świetnie to uczucie, nie jesteś odosobniona. Grunt, to najpierw kochać siebie, potem można zastanawiać się nad związkami z innymi ludźmi. Niestety, do mnie dotarło to dopiero nieco za późno i zdążyłam napsuć sobie relację z osobą, na której mi zależy.
    Czekolada i wino zawsze i w każdej ilości. Natomiast pety są wstrętne. Paliłam 5 lat. Nie palę od grudnia.

    OdpowiedzUsuń

archiwum.