czwartek, 22 grudnia 2011

and giving you codeine.

facebook się rozwija i udostępnił całkiem ciekawą funkcję.
tak więc siedzę i przeglądam swoją historię.

i tak sobie przypomniałam o moich marzeniach, które jakoś zostały pogrzebane pod zgliszczami mojego nieudanego związku z tomkiem.
miał być domek na końcu świata, to było najważniejsze i chyba nadal będzie, tylko położę się spać i wszystko zaplanuję, jak dawniej. tylko się położę i będę marzyć i planować życie, żeby było perfekcyjne.
trochę boli, ale boli dlatego, że widzę moje błędy i konkretne miejsca i daty, gdzie je popełniłam.
trochę bardziej boli, ale to dlatego, że widzę, jak byłam szczęśliwa. teraz po prostu wszystko olewam, to już nie jest szczęście. jakbym przez ten rok dojrzała o parę lat.


jakby kodeina dodała mi dwudziestu lat życia.

jak jest?
jest spokojnie, opanowanie, nie ma niczego nagłego, mogę się zmusić do wszystkiego, uczę się trochę, trochę palę, czasami tańczę, ostatnimi czasy na śniegu, bo spadł.
chyba tuszuję ból, ale nie chcę się do tego przyznać, nawet przed samą sobą.

ostatnio do niczego nie chcę się przyznać przed samą sobą.
zwłaszcza do tego, że nie jestem szczęśliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

archiwum.