niedziela, 30 sierpnia 2015

no title pt. LXXXIII

na chwilę zapomniałam o wszystkim.
na całe półtorej dnia, które dało mi siłę na kolejny miesiąc.

mogę już chyba wszystko, bo pękła ta ściana, która dotychczas mnie blokowała i przekonałam się, że warto, że cholernie bardzo warto. szkoda, że przez ostatnie parę miesięcy gdzieś zapodziała się moja potrzeba pisania i czerpania inspiracji ze wszystkiego. nie jestem już chyba w stanie napisać dłuższej notki na trzeźwo, świat po mnie lekko spływa, jakbym była pokryta rzeczywistopściofobową powłoką. nie do końca mnie to cieszy, ale z drugiej strony ogarnięcie w miesiąc ponad połowy syfu, który nagromadził się w moim życiu przez ostatnie trzy lata było warte tego poświęcenia. jeszcze wrócę, jestem pewna, ale tymczasowo to zapewne jest szczyt moich grafomańskich możliwości. trudno, pewnie dorosłam, dojrzałam i inne tego rodzaju śmieci, których dotychczas zażarcie unikałam, a które koniec końców stały się konieczne do normalnego funkcjonowania. chyba tak po prostu trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

archiwum.