sobota, 7 czerwca 2014

radioactive paradise.

właśnie tak miało być.
nie idealnie, nie sielankowo, tylko dokładnie tak, jak jest teraz. piękna mozaika uczuć tworzących każdy kolejny dzień; mieniąca się w słońcu i odbijająca blask naszych oczu.
nadal dość często zdarza mi się podłapywać te moje autodestrukcyjne nastroje, powodujące pojawianie się sporej ilości niebezpiecznych koncepcji, którym czasami nawet się poddaję, ale nigdy nie na tyle długo, by się bezmyślnie zanurzyć w ich realizacji. wizja wyburzania kolejnych mniej lub bardziej ważnych fundamentów mojej egzystencji nadal mi przypada do gustu, ale pojawiły się wartości, które stawiam zdecydowanie ponad jakiekolwiek moje chore zapędy. to przecież ten moment, gdy muszę się ustatkować, ułożyć sobie choć trochę przyszłość i, o dziwo, właśnie tego na tę chwilę pragnę najbardziej na świecie.

ułożyć tę przyszłość z kimś, kogo odnalazłam przypadkiem, nawet nie szukając, nawet nie marząc, że jeszcze kiedykolwiek znowu poczuję coś tak naturalnie, mocno i nagle. minęło już parę miesięcy, a ja nadal wychwytuję w sobie narastającą euforię przed każdym spotkaniem, drżę pod każdym pojedynczym dotykiem i zasypiam cicho szepcząc naiwne, jak na dwudziestolatkę, słowa o miłości. i tak właśnie miało to wyglądać.

1 komentarz:

  1. I to bardzo ważne, że kochasz i ktoś kocha Ciebie. Nie zaprzepaść tego.
    Życzę Ci dużo szczęścia, więcej takich pozytywnych myśli, i uśmiechu na twarzy!

    OdpowiedzUsuń

archiwum.