niedziela, 16 września 2012

no title pt. XLVI

brakuje mi słów i możliwości kontroli wszystkiego, co dzieje się wokół mnie. zaczynam prowadzić filozoficzne dywagacje, po czym rozbraja mnie bezsilność, którą odczuwam, gdy widzę, jak bardzo bezlitośnie niesprawiedliwy jest świat.
tak bardzo chciałabym pomóc paru osobom, które naprawdę na to zasługują, a, kurwa, nie potrafię. zrobienie czegoś dobrego uratowałoby moją samoocenę przed opadnięciem na samo dno. niby wszystko jest okay i zaczęłam nawet siebie lubić (co jest ogromnym sukcesem), jednakże czasami nadal poczucie beznadziei mnie przytłacza i powoduje coś w rodzaju smutku. nie umiem tego dokładnie określić; to uczucie, gdy czuję się chujowo, ale jednocześnie wiem, że przecież u mnie wszystko jest okay.

oj, coś czuję, że moje dzisiejsze pieprzenie jest kompletnie pozbawione sensu. i dobrze, aktualnie nic na tym świecie nie jest takie, jakie być powinno, a sens jest tutaj najmniejszym problemem.

1 komentarz:

  1. Siedzisz w swojej celi, czekając z niecierpliwością na wyrok; czuwasz, reagując nerwowym ruchem na najmniejszy hałas dobiegający z korytarza. Nagle słyszysz przekręcanie klucza w zamku, drzwi otwierają się, skrzypiąc, a w progu staje strażniczka więzienna Nersi, której zadaniem było Cię ocenić.
    - Witaj - mówi, a Ty oddychasz na poły z ulgą, że wreszcie skończyło się to czekanie, na poły z niepokojem, gdyż wciąż nie wiesz, ile czasu będziesz musiał tu spędzić. - Uniewinnienie. Ze względu na zawartość przedstawionych przez ciebie dowodów, taki wyrok wydał mi się najwłaściwszy. Tu są wszystkie szczegóły. - Podaje Ci teczkę opatrzoną numerem [029]. Dziękujesz i siadasz w celu poznania opinii pracowniczki, podczas gdy ona cicho ulatnia się z Twojej celi.

    Z poważaniem,
    Gaol

    OdpowiedzUsuń

archiwum.