niedziela, 12 sierpnia 2012

no title pt. XLIII

czuję się niezręcznie, widząc pięć komentarzy pod wpisem, nie przywykłam do tak wielkich liczb, jednakże dało mi to trochę satysfakcji: ktoś mnie czyta, da się przetrawić mój pseudoliryczny styl. to całkiem miłe.

zastanawia mnie, czy w oczach czytelników jawię się jako współczesna wersja głównej bohaterki książki 'my, dzieci z dworca zoo'. myśl ta nieco mnie śmieszy, zwłaszcza, że na każdym kroku staram się udowadniać sobie i światu (z całkiem zadowalającym mnie skutkiem), że będąc narkomanką nadal jestem normalnie funkcjonującą jednostką społeczną. jest jeszcze coś. nabrałam dystansu do ludzi; dystansu, który sprawia, że słuchanie rozmów moich znajomych stało się całkiem ciekawą rozrywką (aczkolwiek nużącą na dłuższą metę). próbuję sobie przypomnieć, czy ja też kiedyś taka byłam, czy też gadałam tylko o imprezach, a próbę podjęcia bardziej ambitnego tematu spławiałam czymś w rodzaju 'daj mi spokój, nie mam siły myśleć po szkole / w wakacje / w ogóle nie mam siły myśleć'. ze wstydem wracają wspomnienia: dokładnie taka byłam, dokładnie to wyśmiewał we mnie tomek, chełpiłam się wszystkimi pierdołowatymi wartościami, które teraz wywołują pobłażliwy uśmiech na mojej twarzy. nawet nie zauważyłam, kiedy zdążyłam się tak zmienić. po głowie chodzi mi pytanie, czy zmieniłam się sama z siebie, czy też narkotyki odegrały w tym znaczącą rolę.

lecz czy tak naprawdę cokolwiek to zmienia? jestem lepszą osobą, niż byłam rok temu, bardziej świadomą siebie i wpływu otaczającego świata.
nie żałuję niczego, a dzisiaj mijają dwa tygodnie, jak nic nie biorę. nie jestem dumna, nie czerpię z tego satysfakcji. w dużej mierze to zasługa (zapewne niewiedzącego o takowym stanie rzeczy) mojego terapeuty, który wielokrotnie mówił mi, że on wie, że ja dam radę. no kurwa. ja też wiedziałam, jestem uzależniona, ale to nie oznacza, że straciłam zmysły. jak powiem sobie 'nie', to tego się trzymam i tyle.
co z tego wynika? ano tyle, że wytrzymałam te dwa tygodnie i jedyna myśl jest 'no fajnie, spoko. mogłabym tak wytrzymać miesiąc(e), tylko co to da?'. to jest ta tragedia mojego uzależnienia. wiem, że mogę wytrzymać ile chcę, że mam na tyle sił. więc, tak naprawdę, to czemu nie wziąć? z kolei skoro tak jest, to czemu teraz nie wezmę? mogłabym, ale coś mnie powstrzymuje. nawet nie chodzi o to, że nie mam ochoty, bo chętnie bym się czymś uwaliła, tylko przestaję widzieć w tym sens. może to syndrom jakiejś większej zamiany, która zaczyna zachodzić w mojej głowie. problemem jest jednak pewna mocno zakorzeniona we mnie blokada: boję się nie brać w ogóle. moja samoocena jest nadal bardzo niska i fakt, że przestanę być narkomanką formuje we mnie strach przed utratą swojej wyjątkowości.

to żałosne, że bycie ćpunką napełnia mnie dumą.

4 komentarze:

  1. Twój blog został przeniesiony do kolejki DepressedSuicide.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    w kolejce DepressedSuicide znalazłaś się, ponieważ nie wiem, czy jestem odpowiednią osobą do oceny Twoich "zapisków". Przejrzałam bloga przed rozpoczęciem oceny i powiedzmy, że z pewnych względów uznałam, że moja ocena mogłaby w pewnym momencie stać się nader subiektywna. Jestem osobą tolerancyjną, naprawdę, ale pewne rzeczy absolutnie mnie rażą, innym z kolei jestem przeciwna, więc nie chciałabym, żeby przy ocenie poszczególnych postów odbiło się to na punktacji. Jeżeli Ci zależy, by blog został oceniony przeze mnie - mogę się tego podjąć.
    Pozdrawiam i przepraszam za kłopot.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry wieczór! Cała załoga ocenialni Nagannie pragnie poinformować o zmianie adresu na teatralna-nagana.blogspot.com. Proszę o uaktualnienie tego w Waszych linkach. Pragnę dodać, że sprawa kolejek pozostaje bez zmian.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do zapoznania się z treścią wystawionej oceny. Szczera-krytyka.

    OdpowiedzUsuń

archiwum.