środa, 20 czerwca 2012

tonight we are young.

miłość, monar, narkotyki.

jakże żałośnie to wszystko się układa.
zwłaszcza, gdy ma się siłę, by coś zmienić, a nie chce zmieniać się niczego, bo bezcelowość każdego kroku, myśli i czynu uderza co sekundę w twarz, niszcząc wszystko, co mogłoby być lepsze od tego dotychczasowego syfu.

na drodze do normalności stoi tylko jedna przeszkoda, a jest nią myśl:
a co jeśli normalność to nie to, czego pragnę?
to pytanie zabija wszystko.
tak bardzo chciałabym pójść z koleżanką na kawę, ze znajomymi do knajpy w piątkowy wieczór i rozmawiać z ludźmi o czymś innym niż kolejne substancje, jakie ładuję i / lub planuję sobie władować do żyły.

dawno nie widziałam louise, ale ostatnio zaczynam wyczuwać jej obecność.
bardzo mocno, to niemalże wyczuwalny oddech na ramieniu i subtelny zapach cynamonu i cytrusów.
mogłaby wrócić, może ona by mnie wyciągnęła z tego.
może nawet na zawsze.

ładna noc dzisiaj, a ja jestem młoda i wyniszczona.
ale może jednak to jest ta noc, po której wszystko się zmienia.

bo skoro jest wiara, jest siła, motywacja też, a brakuje tylko celu, to może właśnie dziś, ten cel się pojawi i będzie piękny, wartościowy oraz warty każdych starań.

wolałam być bulimiczką niż narkomanką, mimo że to drugie jest zdecydowanie przyjemniejsze.



louise, piękna, tęsknię za Tobą, mogłabyś wrócić i mi pomóc ogarnąć jakikolwiek aspekt życia.

proszę, przestań się już kryć, wyłaź spod tego łóżka, przestań się chować i czekać, aż będzie za późno, by cokolwiek zmienić.

louise fortis. przyznałam Ci nazwisko, należy Ci się.
tylko wróć i mi pomóż.
proszę.


ps. 
płakałam wczoraj. z bólu, po czymś w rodzaju kłótni z m.
jakże piękny to był płacz!
jak bardzo zapomniałam, jak to jest płakać z miłości!
jak bardzo zapomniałam, jak mocno i prawdziwie można kochać!
to mnie uderzyło, jak mocny, gorący podmuch letniego powietrza.
wbrew pozorom - miłe uczucie: płakać, bo mi zależy.
bo nareszcie mi na kimś zależy. cholernie mocno zależy.
to ulga, że nie zapomniałam jak się kocha.

2 komentarze:

  1. Dolcze. :) jak miło przeczytać takie ciepłe słowa.

    szkoda, że nam się tak układa, nie? haha, ileż emocji w tym zdaniu... :/
    ale wiesz? dziś pomyślałam o ostatnich dwóch latach mojego życia i jednak kurewsko mnie uderzyło to jebane cierpienie. ogarnęło mnie właśnie silne poczucie niesprawiedliwości...

    a powiedz mi, Dolcze - tutaj zero moralizowania ani intencji moralizatorskich - co na to Twoi rodzice? z tego, co pamiętam, jesteś raczej młodziutka... 19 lat masz? 20? nie widzą? widzą? co robią?

    u mnie ED pełną parą. ćpanie jeszcze chyba kontroluję. sama nie wiem.

    zazdroszczę tej intensywności odczuwania pozytywnej emocji. u mnie niestety dominuje złość. i poczucie krzywdy na zmianę z poczuciem winy.

    a kawa? super pomysł :))) skąd jesteś?

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, stymulanty.

    co jest najlepsze na zmęczenie ? prochy
    na nudę ? prochy
    na chęć, żeby się nażreć ? prochy
    na wątpliwości w związku ? prochy
    na to, że jestem w złym nastroju a mamy się spotkać i nie chcę się wyładować na facecie ? prochy.

    a Ty..?

    nie wierzę, że rodzice się tak zachowują. Nie wierzę! było tak zawsze? dostawałaś od nich choć odrobinę uwagi?

    ja pierdolę.

    na jakie studia się wybierasz?:)

    ja z Krakowa jestem... ;)

    ps. oj tu aż mi głupio, ALE. czy masz jak załatwić tramal i xanax? dałabyś radę? oczywiście zapłacę. kolega "potrzebuje" i wiem, że jeśli to załatwię, to zapłaci w chuj dużo, a ja CHOLERNIE potrzebuję kasy obecnie. tak bardzo, że mi się jak widzisz kręgosłup moralny złamał. :)




    w ogóle, tutaj

    OdpowiedzUsuń

archiwum.