piątek, 18 stycznia 2013

the fear has gripped me but here i go.

coś tam, ktoś tam i oto jestem z nowymi przemyśleniami.
ogarnianie życia jest całkiem fajne, a wyrzuty sumienia najwyraźniej mijają.
może nawet ogarnę naukę na kolokwium jutro.
mimo że jest trzecia nad ranem, a ja zajmuję się kolejnym wpisem tutaj.
mam energy drinka, więc dam radę.

tak więc coś się zmienia w bardzo dobry dla mnie sposób i jestem z tego szczerze zadowolona.
myśli samobójczych brak.
w końcu brak.
jednak trip na 25i-nbmd trochę mi pomógł. albo towarzystwo, w którym je zażywałam.
jeden pies, nie to się teraz liczy.
liczy się to, że pierwszy raz od dłuższego czasu jest dobrze i całkiem stabilnie bez poczucia, że złapałam się w okres jakiejś manii.

a teraz wybaczcie, czeka mnie ciężkie pięć godzin z pochodnymi, które w sumie umiałam, ale niewiele z nich pamiętam. energy drink przygotowany, idę zrobić kurczaka i dam spokojnie radę.
no bo jeżeli ja nie dam, to kto inny to zrobi?
zwłaszcza na spokojnie.
taki kurwa dzisiaj ze mnie zen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

archiwum.