niedziela, 22 maja 2011

feel so alone.

nawet, gdy zamykam oczy, wszystko pozostaje takie same.
brakuje mi już nawet świadomości do oceny tego w kryteriach problemu.
więcej, więcej, więcej naszych piosenek!
więcej comy, neila younga i pink floydów.

więcej płaczu.
robię się strasznie monotonna, brakuje mi wszystkiego, a zwłaszcza beztroski.
miałam ciężki dzień, ale, przyznaję się, są też piękne momenty.
kiedy przytula mnie przyjaciel i słyszę 'dolcze, kocham Cię'.
czuję moc, czuję niebo, czuję się potrzebna.
wiem, że nikt nigdy nie zapomni, chyba, że ja i wtedy Ty umrzesz, bo nikt już pamiętać nie będzie, a niepamięć to takie umieranie, którego Ty jeszcze nie znasz, choć zapomniałeś, zabiłeś mnie w swojej głowie, ale tak naprawdę nie miałeś siły dobić mnie do końca i wieczorami mnie przytulasz, głaszczesz i uśmiechasz się w tajemnicy przed samym sobą.

a ja?
ja siedzę i piszę, o wiele, wiele więcej niż wcześniej.
piszę smutno, depresyjnie, monotematycznie.
wylewam frustrację, smutek, żal, swoje wyrzuty sumienia.

przyjacielu, na co nam to było?
nie dojrzeliśmy do miłości, zostało tylko rozczarowanie.
zdecydowanie jestem rozczarowana.
samą sobą.

2 komentarze:

  1. http://diantoshevblog.files.wordpress.com/2011/05/12772059670146.gif

    "przyjacielu, na co nam to było?
    nie dojrzeliśmy do miłości, zostało tylko rozczarowanie.
    zdecydowanie jestem rozczarowana.
    samą sobą. "

    Było go nie jebać na pierwszej randce

    OdpowiedzUsuń
  2. żeby to była tylko jedna randka, żeby to była pierwsza randka, to bym teraz tak nie płakała.

    OdpowiedzUsuń

archiwum.