wtorek, 30 sierpnia 2011

who loves the sun.

odkryłam, że bycie chłodną, zimną suką z lekkim akcentem zdziry poprawia mi humor wystarczająco, bym mogła się uśmiechać.

tak więc wróćmy do lat sześćdziesiątych, glanów, czarnych ubrań, pacyfek i wszystkiego, co kojarzy mi się z czasami, gdy uczucia i seks to była tylko zabawa, gdy swoje rzyganie komentowałam przewróceniem oczami, a wyjście na piwo kończyło się po siódmej butelce heinekena, bo zaczynało wówczas brakować pieniędzy.

byłam jak tęcza, teraz jestem tylko kałużą, która odbija to, co było kiedyś.
dziś wieczorem odnajdę w sobie te zagubione kolory i będę przyciągać kolejne spojrzenia, zupełnie jak wtedy, zupełnie jakbym w międzyczasie nie umarła sto trzydzieści dwa razy.
zupełnie jak kwiaty, jak deszcze, jak słońce i tęcza, znów będę tęczą! bez prochów, bez niczego, co byłoby jakimkolwiek wspomnieniem cienia mnie z ostatniego roku.


tell everyone: the bitch is back.

3 komentarze:

  1. Najłatwiej jest być egoistą. Miejcie wyjebane a będzie wam dane. Właściwie tak jest najlepiej.

    Nie martw się, wszystko jest w porządku, jak się człowiek nażre babeczek z czekoladą to zawsze jest w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio coraz rzadziej przejmuję się kaloriami. Zastosowałam siostrzany, sprawdzony sposób: nie wiem ile ważę - nie wiem czy tyję.

    Zawsze lubiłam wśród ludzi ze szkoły zgrywać sukę. Wszyscy (w szczególności nauczyciele) myśleli, że jestem silna psychicznie. aż tu pewnego razu uciekłam z lekcji, bo się rozryczałam. Uwielbiam ich szokować.

    OdpowiedzUsuń
  3. bycie suką jest w pewnym sensie dobre... udaje mi się nic nie czuć, a skoro nie czuję nikt nie moze mnie zranic...
    (katsu)

    OdpowiedzUsuń

archiwum.