niedziela, 5 grudnia 2010

the game.

a wtedy, gdy mamy siebie dość, wyłaniasz się z jakiegoś zakamarka mojej głowy i powoli owijasz swoje macki wokół moich myśli.
jest mi źle, bo to już 458395039852498521 kłótnia, a ja nie umiem się Ciebie pozbyć, więc lecę w dół, po najmniejszej linii oporu, spadamy razem, bujając się na boki.


otwieram podręcznik. pierwszy, który wpadnie mi w rękę;
chemia.
"...stała równowagi reakcji... [...] ... temperatura jest stała i wynosi..."

na szczęście mogę jeszcze odnaleźć coś stałego w moim życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

archiwum.