wyrzuciłam trochę z siebie.
myślałam, że to będzie pęknięcie w tamie, niszczące i nieodwracalne, a koniec końców przypomina przewróconą szklankę - wystarczy przetrzeć podłogę ścierką i można udawać, że nic się wydarzyło.
można też nie robić nic i za parę dni podłoga wyschnie i nikt nie będzie już pamiętać. może to o to chodzi. może kluczem jest robienie tego pod osłoną nocy, kiedy nikt nie patrzy, kiedy śnieg wygłusza kroki, kiedy silnik charczy przy każdej próbie odpalenia (nie wiem czemu kupiłam diesla), a zamarznięte szyby topią się na tyle wolno, by poddawać próbie moje resztki cierpliwości.
paradoksalnie jest łatwiej niż kiedykolwiek było.
paradoksalnie jest lepiej niż kiedykolwiek było.
paradoksalnie bywam szczęśliwsza, niż kiedykolwiek byłam.