czwartek, 5 sierpnia 2010

bezsenni.

czuję się podle ze swoim egoizmem.

louise nadal siedzi pod łóżkiem, ale czuję jej chory, pierdolony wpływ: w nocy wchodzi do moich snów.

a potem staję w oknie, w nocy, patrzę się w tę samą gwiazdę, w którą dwieście kilometrów dalej ty się wpatrujesz, palę papierosa, dym gryzie mnie w oczy, wmawiam sobie, że to przez to płaczę.

potem tylko już kładę się do łóżka, wtulam się w pościel, a sufit wydaje mi się tak przeraźliwie biały, ale ty mi szepczesz do ucha, że przecież leżysz koło mnie, że mnie przytulasz, że ciii, że dobranoc, że śpij kochanie.
lecz jak mam spać, kiedy wiem, że nie zaśniesz?

księżyc jest pomarańczowy. widzę w nim Twoją twarz.



a może to tylko chmura?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

archiwum.