louise się nie wychyla, ale czuję jej wpływ.
czuję go w obsesyjnym liczeniu każdej zjedzonej kalorii, w radości z każdego zrzuconego grama, w moim pseudozdrowym odchudzaniu.
louise się cieszy, czuję to.
bardzo się cieszy, suka.
kupiłam brulion.
b5, w kratkę, ciemnoszary z połyskującymi czernią ornamentami.
taki typowo mój, ale tak mi się zachciało tej zieleni, tak bardzo bardzo.
zieleń kojarzy mi się z naszymi pierwszymi pocałunkami w trawie, z naszymi spotkaniami.
spokój i ręce przenikają się nawzajem.
a w nocy?
dwa ciała, dwie dusze, ale złączone w jedność.
oddalone od siebie o dwieście kilometrów, wpatrujące się w ten sam punkt na niebie.
przez mgnienie oka widziałam odbicie twojej twarzy w księżycu.
gwiazdy lśniły jaśniej, Bóg na nas spojrzał.
myślę o wprowadzeniu tu zielonego akcentu.
środa, 4 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
archiwum.
-
►
2017
(19)
- ► października (1)
-
►
2016
(14)
- ► października (1)
-
►
2015
(51)
- ► października (2)
-
►
2014
(79)
- ► października (8)
-
►
2013
(82)
- ► października (4)
-
►
2012
(40)
- ► października (4)
-
►
2011
(85)
- ► października (3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz