czwartek, 5 maja 2011

lonely as i am.

mój nastrój to jedna wielka sinusoida z pojebanym zbiorem wartości i okresem ok. 6h.
całuję się, uciekam.
o tak.
zdecydowanie uciekam.
od Ciebie, racja.
ale uciekam też od louise, od jej pomysłów z rzyganiem, niejedzeniem i całą resztą idiotycznych koncepcji, które mają, według niej, poprawić jakość mojego życia.
otwarcie rozmawiam o śmierci, śmierć mnie fascynuje i przeraża.
zapominam, uświadamiam sobie, płaczę, dzwonię, rozmawiam, śpię, przytulam się do maskotki-pandy.
oddycham bardzo głęboko, jakbym mogła zapomnieć, jakbym bała się, że przez Ciebie zapomnę, jak się oddycha.
jednak po tych ogromnych spadach w dół budzę się, patrzę na dywan i myślę, że chcę żyć.
tak, zdecydowanie dywan mi o tym przypomina.
bo kiedyś będę mieć męża, dom i szczęście, a wtedy kupię dywan, duży i puszysty i położę go przed kominkiem. i kupię stół.
i wtedy nikt i nic mnie nie zabije, nawet ja samej siebie.
właśnie dlatego, że będzie dywan i stół.
to będą takie fundamenty, podstawy mojego życia.
mojego życia, opartego na mnie, nie na Tobie, nie na kimś, tylko na mnie i tym, czego ja pragnę.

i wiesz co? ja mam przyjaciół, którzy zawsze mi pomogą.
Ty nie masz tak naprawdę nikogo.
i skończ pierdolić, że to nie Twoja wina, bo taki jesteś.
tak naprawdę, Ty po prostu nie umiesz się otworzyć, nie umiesz słuchać. nie umiesz zrozumieć czegoś tak skomplikowanego jak relacje międzyludzkie. nie rozumiesz, że odbiera się telefony o trzeciej w nocy i nie mówi 'ja śpię', tylko pyta się, co się stało, że ktoś dzwoni. uspokaja się i obiecuje rano wstać i przyjechać, a potem siedzi się i słucha, słucha do upadłego, potem opowiada się o sobie. tak, o sobie. wtedy ludzie nie czują się sami. a przy Tobie wszyscy czują się samotni. myślisz, że czemu idą ze mną, a nie z Tobą? samotność dobija. dobija to, że Ty jesteś i gadasz o gitarze, muzyce i kolejnym Twoim cudownym odkryciu, a nie o sobie. ludzie Cię nie znają. otwórz się, do cholery. i słuchaj mnie, póki nie przemawia przeze mnie nienawiść, miłość i rozżalenie. naczytałeś się tych pseudopsychologicznych książek i co teraz? powiedz mi, co teraz? wiesz co to inteligencja emocjonalna, a w wieku osiemnastu lat nie potrafisz iść do sklepu i kupić koszuli. wiesz co to manipulacja, a nie potrafisz zacząć prostej rozmowy z obcymi ludźmi.
ucz się rozmawiać, ucz się słuchać, ucz się mówić tak, by inni chcieli Cię słuchać, by się z Tobą utożsamiali.
ucz się żyć z ludźmi, nigdy nie będziesz sam, nie da się, kurwa, żyć w samotności, sama to widzę.
że nie da się zamknąć w pokoju i płakać po Tobie, bo zawsze ktoś dzwoni i pyta się, co robię, czy wyjdę, o której, gdzie i kiedy. i pada jeszcze jedno pytanie: czy wszystko w porządku. niezależnie od mojej odpowiedzi, czuję, że kogoś to obchodzi. i tak znajduję w tym, co zostawiłeś, odchodząc, zalążki szczęścia, które powoli we mnie kiełkują. czasami przychodzi mróz, ale to przetrwa wszystko.

a Ty? dalej wmawiaj sobie, że jesteś szczęśliwy, że nikogo nie potrzebujesz, że nie umiesz się uczyć, że wolisz grać na gitarze niż iść na pół dnia ze znajomymi. wmawiaj sobie, że mnie nienawidzisz, że przestałeś mnie kochać. wmawiaj sobie, że nie istnieję i żyj ze świadomością, że zawsze możesz przyjść i ja zrobię to, co robią przyjaciele: wysłucham. i nie powiem, że to Twoje zasrane widzimisię.
nie jestem Tobą, jestem człowiekiem. miejscami zdesperowanym i wówczas okrutnym. miejscami jestem opanowaną i zimną suką. ale zazwyczaj jestem po prostu zwykłą dziewczyną, którą przez rok karmiłeś szczęściem, a potem kazałeś jej to szczęście wyrzygać. a najpiękniejsze jest to, że pomimo tego faktu, ja nadal ufam ludziom, bo przyjaciele nauczyli mnie, że ludziom się ufa, bo kiedy jest najgorzej, to właśnie oni stają wokół Ciebie i nie pozwalają Ci się osunąć z nóg. Ty upadniesz bezwładnie, o świcie, sam.
straciłam w Tobie przyjaciela, rozchwiałeś moją psychikę, a ja nadal Cię kocham. tak, wiem, że jestem pieprzoną idiotką. tylko ta idiotka w końcu przestanie kochać, rany się zagoją, psychika się ustabilizuje i moje życie będzie takie samo jak przed naszym spotkaniem. będzie tylko lepsze o parę sytuacji. i gwiazdy przypominają mi o Tobie. wbrew pozorom uwielbiam to, że mam jakiś symbol po Tobie.

życie kończy się szybko, bez ostrzeżenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

archiwum.