nie ma o czym pisać, nie ma o czym śpiewać.
przez siedem dni hajcowałam się czym się da - byleby nie być trzeźwą.
alkohol, narkotyki, miliony papierosów.
odpłynęłam, płakałam tylko raz i miałam tylko dwa napady panicznego lęku.
patrzyłam swoimi ogromnymi źrenicami ludziom prosto w oczy i czułam pogardę.
byłam ponad nimi.
dzisiaj jestem
trzeźwa.
jestem zeszmaconym strzępkiem człowieka z chrypką i cerą zniszczoną od środka rozpuszczalnikiem.
niemalże wrak człowieka.
dalej kocham, tak samo mocno.
sobota, 11 czerwca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
archiwum.
-
►
2017
(19)
- ► października (1)
-
►
2016
(14)
- ► października (1)
-
►
2015
(51)
- ► października (2)
-
►
2014
(79)
- ► października (8)
-
►
2013
(82)
- ► października (4)
-
►
2012
(40)
- ► października (4)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz