to takie momenty, kiedy nie ma nikogo w domu, ciągle pada i można płakać tak głośno, jak się chce, bo i tak nikt nie usłyszy.
to takie momenty, gdy ból sięga apogeum, a świadomość tego, co się zniszczyło jest zbyt silna, przeszkadza oddychać.
to takie momenty, gdy tlen przeszkadza, gdy mogłoby go nie być, gdy w zasadzie mogłoby nie być niczego, a i tak bym się nie przejęła.
takie momenty, gdy nie zależy na niczym, gdy mam ochotę rzygać, gdy słowa 'na zawsze' tracą swój sens; ostatecznie i do końca.
jest zimno, mimo tych dwudziestu paru stopni.
pójdę do parku i poszukam wspomnień, będę płakać jeszcze głośniej i przeklinać swoją głupotę.
gesty przeczą słowom, gdy mówię, że dam radę, a tak naprawdę nie daję.
kolejny miesiąc nie daję rady.
czwartek, 30 czerwca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
archiwum.
-
►
2017
(19)
- ► października (1)
-
►
2016
(14)
- ► października (1)
-
►
2015
(51)
- ► października (2)
-
►
2014
(79)
- ► października (8)
-
►
2013
(82)
- ► października (4)
-
►
2012
(40)
- ► października (4)
straciłam przyjaciółkę... :( przez własną głupotę. nie mogę jeść, pić, ciągle śpię..:( zawaliłam sesję.
OdpowiedzUsuńale żyję.
niestety, chciałoby się dodać.
(i myślę nad oddziałem, a Ty? proszę, zrób coś, zeby było inaczej, proszę)
Przepraszam, że Cię zaniedbuję, podczas gdy Tobie jest tak samo ciężko jak mi.
zazdroszczę tylko, że potrafisz płakać, płacz tak bardzo oczyszcza..
komu mówisz, że dasz radę? czy jest ktoś, Dolcze, z kim jesteś szczera? :(
tak bardzo mnie boli to, co piszesz, tak strasznie... :((