wtorek, 2 sierpnia 2011

all the things come back to you.

skończyły mi się antydepresanty.
jestem bezradna.
jestem dzieckiem obdartym z nadziei, godności i marzeń.
potrzebuję bodźca, który tchnie we mnie życie, który pozwoli mi wierzyć, wierzyć w Boga, w życie, w marzenia, w miłość, który pozwoli mi ufać.
czekam na coś, co popchnie mnie znad przepaści w stronę życia albo chociaż poda mi rękę, by wskazać drogę.
myśli stają się coraz bardziej panicznie, coraz szybciej stukam w klawiaturę, staram się ująć w słowa tę gonitwę uczuć w mojej głowie, tak zmiennych, pojawiających się niczym piorun, równie szybko znikających, których huk dochodzi do mnie dopiero po paru sekundach. zrezygnowałam z życia dla Ciebie, Ty tego nie doceniłeś. może wrócisz, może nie, mnie wtedy już nie będzie. nie będzie magdy, nie będzie dolcze, będzie ktoś nowy, dla Ciebie kompletnie obcy, osoba, której nigdy nie znałeś; szarpana wewnętrzną obsesją, psychopatka bez serca, hajcująca się psychodelikami, neuroleptykami, antydepresantami i heroiną. dziewczyna z Twoim znienawidzonym papierosem w ustach, strzykawką w torebce i działką hery w staniku. to już nie będę ja, to będzie mój wrak, który sama stworzę zanim odejdę, zanim postanowię umrzeć.
chyba, że podasz mi swą dłoń.
chyba, że ktoś poda mi swą dłoń.
chyba to ten moment, kiedy przestaję czuć.

1 komentarz:

  1. Jestem tu, wiesz o tym, prawda? Póki sama będę miała siłę zrobię wszystko byś i ty ją miała

    OdpowiedzUsuń

archiwum.