uderzająca pustka.
każde słowo czy zalążki emocji odbijają się od ścian pustki, pozostawiając głuche echo.
zatapiam się na powrót w obsesji jedzenia.
jem mało. potem się nażeram, potem rzygam. rzygam dopóki nie mdleję z wycieńczenia.
dobrze mi z tym.
naprawdę czuję się fantastycznie szarpana uczuciami, gdy zapomnę wziąć antydepresantów, a potem żyjąc w sterylnej pustce, gdy je już wezmę.
obłęd, dużo papierosów, a zakwasy mam takie, że nie jestem w stanie się ruszać.
potrzebuję dobrej i stanowczej pomocy.
chyba się nie doczekam. myśli samobójcze mnie zabiją, uduszą mnie od środka albo wyjdą nocą z mojej głowy i uduszą mnie poduszką.
o ile zasnę. o ile nie będę znowu śnić o Tobie.
kombinuję z psychodelikami i stymulantami. wszystko w granicach legalności.
lubię chodzić po krawędzi, tam emocje zaczynają przebijać się przez szklane ściany pustki i uszczęśliwiaczy.
środa, 27 lipca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
archiwum.
-
►
2017
(19)
- ► października (1)
-
►
2016
(14)
- ► października (1)
-
►
2015
(51)
- ► października (2)
-
►
2014
(79)
- ► października (8)
-
►
2013
(82)
- ► października (4)
-
►
2012
(40)
- ► października (4)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz