lekko pijana, lekko przewiana, podsumowując - zawiana.
szukamy miłości, oboje, rozpaczliwie. gubimy się w tym wszystkim, wpadamy na przypadkowe osoby, mimo że tak naprawdę to szukamy siebie pod innymi imionami, znajdujemy w innych ludziach fragmenty swoich osobowości, ale to nie całość, więc kontynuujemy nasze poszukiwania dalej i dalej, aż za horyzont, a Ty uciekasz w pizdu z miasta. pewnie chcesz zapomnieć; ja też. liryczność ucieka, zmienia się w bezsensowną prozę, dni różnią się już tylko ilością wypitego wina i zrobionych zadań z biologii. nawet piosenki pozostają te same, słuchane uporczywie w kółko. pomyliliśmy niebo z morzem, siebie z odbiciami w lustrach, nienawiść z miłością, pomyliliśmy wszystko, co tylko mogliśmy.
prawie jak farby: wszystko zmieszane, daje kolor bury, i choć jesień wita słońcem, to serce jest bure.
tej słonecznej jesieni nie ma miejsca na porządek, trzeźwość czy miłość.
wtorek, 27 września 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
archiwum.
-
►
2017
(19)
- ► października (1)
-
►
2016
(14)
- ► października (1)
-
►
2015
(51)
- ► października (2)
-
►
2014
(79)
- ► października (8)
-
►
2013
(82)
- ► października (4)
-
►
2012
(40)
- ► października (4)
-
▼
2011
(85)
- ► października (3)
Tak, oczywiście, że tak. Ale niewystarczająco. Bo ja sama taka jestem. Niewystarczająco wystarczająca.
OdpowiedzUsuń